niedziela, 13 listopada 2011
gladychmovie: Jestem stąd.
gladychmovie: Jestem stąd.: Minął z hukiem Dzień Niepodległości. Teraz trwa medialna wojna między kimś a kimś o zrzucenie winy za warszawskie zadymy. Totalna dzieci...
Jestem stąd.
Minął z hukiem Dzień Niepodległości. Teraz trwa medialna wojna między kimś a kimś o zrzucenie winy za warszawskie zadymy. Totalna dziecinada skutkująca masą wypowiadanych idiotyzmów. Wszystkie strony konfliktu, a jest ich chyba kilka, sam nie wiem ile, zachowują się tak jakby mieli wyłączność na Patriotyzm. I dobrze, niech sobie zabiorą ten patriotyzm. Niech sobie będą Wielkimi Polakami. Niech machają stojąc w kominiarkach na barykadach biało-czerwonymi flagami. Nic mi do tego, bo ja jestem stąd. Żaden ze mnie Polak, żaden ze mnie patriota, bo ja po prostu jestem stąd. Święto Niepodległości, a w szczególności takie, które wypada kalendarzowo w okolicach weekendu mocno mnie przeraża. Najbardziej nie lubię zamkniętych sklepów i to nie tych z butami, alkoholem czy proszkiem do prania, ale ze świeżutkim pachnącym chlebem. Gdy wyjeżdżam na dłużej za granicę to już w samolocie zaczynam tęsknić za polskim chlebem. Nie wspominam heroicznych czynów Króla Sobieskiego pod Wiedniem czy Chocimiem, ani bohaterskiej obrony Westerplatte. Nie śnię o szarży pod Samosierrą i zamachu na Kutscherę, ani nawet o Noblach Skłodowskiej tylko w bochenku chleba. Jego mi brak. A niestety zaaferowani patriotyczną nawalanką zapominamy o nim. Sami pozbawiamy się tego cudownego uczucia, jakie doznajemy krojąc chrupiące pieczywo przygotowując śniadanie, gdy okruszki odpryskują od skórki a w nozdrza uderza nas cudowny zapach. Wolimy chleb krojony jakby nierówność każdej pajdy była czymś złym. Wolimy chleb podgrzewany z mrożonego ciasta serwowany w supermarketach i taki najtańszy z masą polepszaczy. Skazujemy przez te nowe nawyki na bankructwo małe piekarnie, gdzie umorusany mąką piekarz podaje nam jeszcze gorący chleb przed chwilą wyciągnięty z pieca. Co niektórzy próbują desperacko się ratować zakupując maszynki do domowego wypieku lub po prostu wsadzając jakieś dziwne substytuty z paczki do piekarnika. To jednak nie jest to, do czego można tęsknić, tak jak do prawdziwego, niespotykanego nigdzie indziej polskiego chleba. Ot i to jest właśnie moja miłość do ojczyzny. Ta tęsknota i upór, aby kupować nadal chleb w małych cudownych piekarniach jak ta mieszcząca się nieopodal Bumaru albo ta w Szczecinie która woła o pomoc tutaj
Na zdjęciu stara toruńska piekarnia, o której przeczytałem
na blogu Stowarzyszenia Bydgoskie Przedmieście. tutaj
piątek, 11 listopada 2011
11.11.11
11 listopada to Święto Niepodległości i moje imieniny. Z
dzieciństwa pamiętam babcine „rogale Marcinkowskie”, które raz w roku dla mnie
piekła. Dzisiaj stały się modne w całej Polsce, ale to już nie to. Smaki
dzieciństwa bywają bardzo emocjonalne i sentymentalne. Dzisiaj są także
urodziny Teatru Wiczy. Serdeczne gratulacje! Życzyć im trzeba wytrwałości, bo
są na zakręcie. To chyba jedyny Teatr na świecie pozbawiony przez ciemne, urzędniczo-muzealne
moce swojej siedziby. Teraz po ich dawnej scenie biegają szczury. Swoją drogą ciekawe,
na jaką stawkę ustalono wysokość czynszu dla nich i czy w ogóle płacą. Wiadomo przecież,
że to bardzo inteligentne zwierzęta, może nawet do tego stopnia, że przekonały
decydentów o konieczności przekazania im całej powierzchni piwnic Ratusza. Teatr
po pozbawieniu go siedziby tułał się zwodzony przez władze Torunia po przyjaznych
kątach. Omamiony wizją szybkiego rozwiązania ich problemu przez władze miasta
przysnął na chwilę, aby po przebudzeniu wyruszyć w Świat. I to z powodzeniem.
Przejechali pół kuli ziemskiej od Madrytu po Tokio. I wrócili częściowo do
Torunia a częściowo do Gdańska. Gdzie Pan Pokojski objął jeden z trójmiejskich
teatrów. I tak oto dla panów urzędników problem sam się rozwiązał.
11 listopada to jednak dzień na odpoczynek po zakończeniu
zdjęć epizodu 1939r roku i historii Ludwika Makowskiego. Chwila przerwy i
ruszamy ze zdjęciami o historii procesu zabójców ks.Jerzego Popiełuszki.
niedziela, 6 listopada 2011
Gdzie jest fotka twego Przodka ?
"Gdzie jest fotka twego
Przodka?"
Marcin Gładych,
reżyser filmu "Panoptikon" i laureat Kujawsko-Pomorskiej Nagrody
Filmowej Flisak Tofifest ma propozycję dla wszystkich torunian. Robi casting
dla... zabytkowych fotografii.
W "Panoptikonie" zagrały już zastępy drużyn
rekonstrukcji historycznej, aktorzy zawodowi i nieprofesjonalni. Teraz czas
na... zdjęcia. Gładych otwiera swoisty "casting" na najciekawsze
fotografie z domowych zbiorów torunian (i nie tylko). Twórca zaprasza
właścicieli zdjęć z lat 1920-1990, pokazujących prawdziwy, żywy Toruń. Najmilej
widziane są fotki zrobione przez Waszych Przodków.
"Foto – Casting: Gdzie
jest fotka twego Przodka?" odbędzie się w toruńskim klubie Kontrapunkt,
20 listopada, w godzinach 11.oo-15.oo. "Ustawię stół i będę fotografował zdjęcia, które ludzie
przyniosą. Posłużą one jako "przebitki" w filmie" - mówi
Gładych. Reżyser oczekuje na portrety i zdjęcia sytuacyjne rejestrujące codzienność
Torunia z tamtych lat.
Film "Panoptikon" to jedno z najciekawszych
przedsięwzięć filmowych w Toruniu i regionie kujawsko - pomorskim. Projekt ma
ambicje by w nieszablonowy sposób - poprzez pryzmat losów więźniów toruńskiego,
staromiejskiego aresztu "Okrąglak" - pokazać ostatnie stulecie
dziejów Polski. Tytułowym "panoptikonem" jest właśnie
"Okrąglak", będący jednym z dwóch znanych w Europie aresztów
zbudowanych wg założeń "Więzienia idealnego - panopticonu"
wymyślonego przez Anglika Josepha Benthama.
Dzięki temu nowy film reżysera "Hakerów Wolności"
może opowiedzieć światu coś wartościowego o Toruniu.
Miejscem prezentacji zebranych fotosów będzie specjalny
blog: http://fotopanoptikon.blogspot.com
Kontakt w sprawie akcji: fotopanoptikon@gmail.com
Zapraszamy!
sobota, 5 listopada 2011
Music-Panoptikon
fot. Paweł Kotas
Jakby mało
roboty było z filmem, to dołożyliśmy sobie kolejny projekt. Związany z filmem,
ale tylko cienkim supełkiem. Zahaczający o „Panoptikon” w sposób lekko
zidealizowany. Roboczo został nazwany –„ Music –Panoptikon”. Ta wyjątkowo głupia nazwa musi być koniecznie
zmieniona. Nie
o to jednak
chodzi. To projekt muzyczny. Mamy zamiar wyprodukować 6-7 teledysków luźno
osadzonych w historii filmu. Związanych raczej z okresami, jakie przedstawiamy
w filmie a nie
z konkretną fabułą
wyjętą ze scenariusza. Zależy nam na muzycznym zobrazowaniu zbieżnych dat
związanych z Toruniem. To jest: 1901, 1920, 1939, 1945 i 1985. I to jest
podstawowy warunek – muszą być to teledyski mocno toruńskie. Czym więcej
toruńskości w tych klipach tym lepiej. Albo toruński zespół, albo toruński tekst,
plenery itp. My mamy sporo materiału filmowego, który nie będzie wykorzystany w
filmie, a resztę dokręcimy. I tak już zaplanowane są warsztaty filmowe w WOAK-u,
na których wraz z chętnymi młodymi filmowcami stworzymy klip zespołu
„Pchełki”. Utwór wejdzie częściowo do filmu, ale teledysk będzie samodzielnym
tworem. Teledysk i film będą się wzajemnie promowały. Te warsztaty zaplanowane
są na maj przyszłego roku. Silna ekipa popracuje z muzykami i młodzieżą
filmową. Dagmara Pochyła, Wojtek Budny, Jacek Banach, Dominik Smużny i jeszcze
kilka osób.
Na pozostałe teledyski nie mamy jeszcze konkretnych
pomysłów. Szukamy jednak w głowach własnych jak i cudzych. Jeżeli sami w swoich
łepetynach coś znajdziecie, to zgłaszajcie się. Może razem coś zrobimy.
wtorek, 1 listopada 2011
Maleńkie podsumowanko
Powolutku zbliżamy się do
zakończenia pierwszej części filmu, fragmentów fabularyzowanych z września 39
roku. Trwało to długo, ale pozostały nam już tylko dwie ostatnie sceny. No może
jeszcze jedna, ale to na wiosnę. Przyglądając się temu projektowi z zewnątrz
można by odnieść wrażenie, że wlecze się i wlecze. Zapewniam jednak, że
wszystko idzie planowo. Bywają i owszem małe potknięcia i korekty, ale najważniejsze
jest, że mamy rewelacyjny materiał. Doskonały pod względem aktorskim jak i
scenograficznym. Dotychczas zagrali nam zawodowi aktorzy jak i amatorzy. I
jedni i drudzy dali z siebie wszystko, co można było. I są efekty. Nie sposób
wszystkich wymienić, jednak i też nie można przemilczeć. To, że Jarosław
Felczykowski i Jola Teska będą świetni, wiedziałem jeszcze przed zdjęciami. To
są po prostu bardzo dobrzy aktorzy. Zaskoczyli mnie jednak „naturszczyki”.
Chociażby taki Nachu, Cebo czy Jacek Miler. Normalnie jakby się urodzili do
tych ról, jakie im powierzyłem. A Nachu przerósł oczekiwania nie tylko moje,
ale i całej ekipy. Zagrał tak sugestywnie czarny charakter, że aż nam ciarki po
plecach przechodziły. Była jeszcze duża grupa statystów. Wyjątkowo cierpliwych
i wyrozumiałych. Bez nich film stałby się o wiele uboższy. Dwoje aktorów – Dagę
Ochendowską i Łukasza Ignasińskiego chwilowo pominę, bo będą mieli do zagrania
jeszcze jedną ważniejszą scenę w historii z 45 roku. I wtedy przyjdzie czas na
ocenę.
Pochwalić muszę bardzo, bardzo naszego scenografa a zarazem
kostiumologa Dominika Smużnego. Jest na tyle ważny dla tego filmu, że ma aż 3
asystentki. A ja cholera żadnej. Dominik ze swoimi paniami wyczarowują inne
światy na planie. Niemożliwe staje się możliwe.
Nie sposób nie wspomnieć też miło o tych wszystkich, którzy pośrednio
nam pomagają. Wyjątkowo profesjonalny i zawsze pomocny Piotr Kryn ze swoimi
żołnierzami. Piotr Olecki z Muzeum Historyczno- Wojskowego. Pokaźną grupę
przyjaciół mamy w Teatrze Horzycy. Chociażby Pani …..
z
rekwizytorni. Dzięki przychylności Dyrekcji Teatru a w szczególności Pana Andrzeja
Churskiego film ten w ogóle jest możliwy w realizacji. Na mojej liście
dziękczynnej jest także Centrum Kultury Zamek Krzyżacki, Kino Centrum w CSW, Dyrektor
Zespołu Szkół nr 10 –Pan Andrzej Drozdowski i miłe Panie ze sklepiku szkolnego.
Straż Pożarna i WOAK, z którym będziemy realizować dodatkowy projekt. Toruńska
Agenda Kultury i Wydział Kultury Urzędu Miasta oraz jeszcze wielu, wielu, ale
czas już skończyć, bo robi się za bardzo „urzędowo” jak na blog. A, jeszcze
jest – Banach, Fisz,Joanna, Majka, You Have It i chyba wszystkie toruńskie media…………………………………………………………………..itd.
DZIĘKI! Mam jeszcze
podziękowań na kilka takich postów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)