wtorek, 24 stycznia 2012
Nic tylko -pisanina
Robienie filmów polega głównie na pisaniu. Kiedyś robiło się to na taśmie filmowej, dzisiaj na ryzach papieru. Scenariusz, scenopis, pisemka do urzędów i oczywiście wnioski, wnioski, wnioski. „Formularz” to słowo kluczowe w tej branży. W momencie, gdy pojawił się Internet, okrzyknięto koniec epoki papieru. Plajtowały Celulozy, drwalom zaczęły rdzewieć siekiery, a makulatura potaniała. I nic z tych czarnych przepowiedni się nie spełniło. Papierologia rośnie nam w siłę. Zresztą nie chodzi tylko o zapisane kartki. Są jeszcze przecież elektroniczne pisma, maile, sms-y , blogi i facebooki.
Jednym słowem chodzi o „słowo”. Słowo pisane do kogoś i po coś. Przeważnie nikt tego jednak nie czyta albo nie rozumie tego, co czyta. Słowa są najważniejsze i mylił się Prof. Fleicher, autor „Słownika polszczyzny rzeczywistej” twierdząc, że Polakom do komunikowania wystarczą cztery słowa. Plus – przedrostki. Marnie te formularze by wyglądały, gdybym zastosował taką metodę. Chociaż, mógłbym być wtedy pewny , że zostaną przeczytane. I zapewne zrozumiane. Niestety jeszcze nie pora tak pisać i zapewne jeszcze tego nikt w Polsce nie zrobił. Co innego słowo mówione. Tu trzeba pojechać. Bo taki aktor jak mu grzecznie powiem - „chciałbym abyś zagrał mi w tej scenie emocjami, mocno wyrażonymi na twarzy.” Nic nie skuma. Muszę inaczej , że tak powiem bardziej „po ludzku’’. – „Przyjeb wkurwienie na ryju , takie w pizdu zajebiste.”. To tak. Od razu mam, co chciałem. Wrócę za kilka dni do polszczyzny rzeczywistej, a teraz czas ponownie zasiąść do pisania w języku nierzeczywistym. Zostały jeszcze cztery wnioski do napisania. I tylko tydzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz