A kuku – Gładych powraca. No, bo nie da się milczeć jak w
koło hucpa, warcholstwo i szalejący cykliści. Tyle ciekawych tematów dla
takiego wrednego typa jak ja się pojawia co rusz, a ja nic. Milczę, a gdzie
powinność wobec społeczeństwa, wobec przyszłych pokoleń. Jakie nudne stały się
kawki w urzędach i śniadania w niektórych domach, gdy nie ma co poczytać, gdy
jad z bloga Gładycha się nie sączy w świetle porannych promieni. Ponury widok,
a więc czas pokonać lenistwo i przystąpić ponownie do pisania. Szkoda, aby taki
talent literacki miał się zmarnować.
Zacznę od doniesień z frontu produkcji filmowej. Ostatnio do
koalicji antypanoptikonowej dołączyła kolejna instytucja miejska - Dwór Artusa.
Panu Dyrektorowi się mój charakter nie podoba, to i mnie pogonił. Wprawdzie nie
wyjaśnił, co we mnie jest tak bardzo francowatego, że aż mnie przestał lubić,
ale to jego dyrektorskie prawo i w dodatku pryncypał pochwali, medal przypnie.
I tym sposobem ostatni urzędnik w Toruniu przestał się ze mną zadawać. Jakoś
focha p. Dyrektora przeżyję, gorzej jednak z planami dotyczącymi filmu. W
Dworze Artusa planowaliśmy premierę filmu, tę oficjalną. Drugą zamkniętą –
prapremierę dla aktorów, statystów i ekipy chcieliśmy zrobić na dwie godziny
przed tą oficjalną artusową w Baju
Pomorskim. Teatr ten ma całkiem inne możliwości techniczne jak Dwór Artusa i
obejrzenie filmu w dwóch takich miejscach daje możliwość ewentualnych korekt
potrzebnych do dalszej dystrybucji. Innym powodem zorganizowania dwóch pokazów
jest niebotyczna ilość ludzi, których powinniśmy zaprosić. Skoro w filmie
pojawiło się ponad 200 osób i każda z nich przyjdzie z osobą towarzyszącą, to
gdzież miejsce dla pozostałych, chociażby mojej ciotki.
No niestety z naszych planów nic nie wyjdzie. Baj okazał się
za drogi, a z Dworu Artusa mnie pogonili. I teraz wychodzi, że premierę będę w
Bydgoszczy musiał robić. A w Toruniu pierwszy pokaz filmu odbędzie się chyba
dopiero po wyborach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz