Wakacyjnie zaobserwowane absurdy, czasem śmieszne, czasem
denerwujące. Pozwalają jednak przetrwać ten ciężki czas nieróbstwa:
1/ Na zakończenie roku szkolnego uczniowie często otrzymują
w nagrodę książki. W toruńskim gimnazjum jedna z uczennic otrzymała album: „Meandry
Drwęcy”, bo przecież trzeba wiedzieć gdzie rzeka zakręca jak lubi się np. spływy,
ale po co jej koledze album pt: ”1001 silników do maszyn rolniczych”????
To nie jest jednak największy absurd tejże szkoły. Jest nim
bezapelacyjnie zadanie, jakie otrzymali uczniowie III klasy na lekcji „przygotowania
do życia w rodzinie”. Przez dłuższy czas mieli w parach, niekoniecznie o
odmiennej orientacji płciowej opiekować się wspólnie jajkiem. Takim od kury,
czy też jak uważają sami uczniowie – ze sklepu. Ażeby uniknąć przykrych
niespodzianek i zagrożenia sanitarno- epidemiologicznego związanego z częstym
występowaniem w jajach salmonelli, miały być one ugotowane. I te dzieciaki
łaziły po mieście z tymi jajami. Gadały do nich, karmiły, ubierały i śpiewały
na dobranoc kołysanki. Kurczątek się jednak nie doczekały. Ale jaja!!!
2/ We Wrocławiu jest skwer „Ludzi z literą p”. I dobrze.
3/ W Czechach, krainie piwa stoją na ulicach automaty z
mlekiem. Nawet w nocy można sobie kupić pół litra. „A społeczeństwo śpi i mleko
mu się śni, co w półlitrówkach tkwi cicho za rogiem….”
Piwa nie sprzedają w automatach.
4/ W Polanicy, w szpitalu stoi z kolei automat umożliwiający
zakup gipsu. Przychodzi połamaniec na ortopedię i w automacie, za jedyne 50 zł
kupuje sobie gipsowy, lekki opatrunek. Następnie idzie z nim do lekarza. Jeśli
nie ma 50 zł, to zakładają mu 10 kg zwykłego gipsu w cenie ze składu budowlanego.
5/Każdy przewodnik turystyczny musi pieprzyć jakieś
dyrdymały, mają to we krwi. W Kamiennej Górze, młody miłośnik historii II Wojny
Światowej wymyślił sobie tezę, iż Michaił Kałasznikow/konstruktor AK 47/ pił
wódę z Hugonem Schmeisserem/ twórcą legendarnego Sturmgewehr 44/ i podczas tej
libacji wykradł plany broni. O zgrozo!! A Hitler ze Stalinem pewnie grali razem
w golfa. Tylko jeszcze nikt tego nie odkrył.
Inna młoda miłośniczka - oprowadzaczka, znawczyni maszyn
średniowiecznych umieściła Leonarda da Vinci właśnie w tym okresie. Bo wiadomo przecież,
że przed erą komputerów to wszystko było średniowiecze. I tak dalej, i tak
dalej.
Raz w życiu trafił mi się przewodnik, do którego w żaden
sposób nie mogłem się doczepić. Kilka lat temu dołączyłem do węgierskiej
wycieczki zwiedzającej jaskinie. Przez 2,5 godziny słuchałem wytrwale i
zrozumiałem tylko jedno słowo: „ katastrofa”. Ale było miło. Może też i polscy
przewodnicy mogliby oprowadzać po węgiersku??
6/ Na koniec mój ulubiony dialog kawiarniany. Zawsze ten sam,
od lat i wszędzie i zawsze. Sprawdźcie sami.
- Poproszę
czarną kawę, bez niczego.
- Z mlekiem?
- Nie.
- Cukier?
- Nieeeee!!!!
ja na zakonczenie roku dostalem jakas ksiazke marynistycznego pisarza...jakis Marian. W texcie moglem przeczytac, ze Maria miala brzuch pociety bliznami po cieciu cesarskim, a wlosy jej skrecaly sie ukazujac rozwe wnetrze. albo jakos tak. bylem wtedy w 6 klasie.
OdpowiedzUsuńMarcinie, nie każdy przewodnik ma w grupie krwi dyrdymały. Przecież każdy przewodnik i turysta wie, że po lewej stronie mam to czego nie mamy po prawej ;).
OdpowiedzUsuńZ przewodnickim pozdrowieniem Paweł B.