Robert Tirczakowski
Dariusz Subocz
Przepysznie jest spotykać na
swojej drodze ludzi pozytywnie zakręconych. Każdy, kto tylko ma pasję w życiu,
staje się moim przyjacielem. Nie wyobrażam sobie, aby jakiś humanistyczny
inwalida był w stanie mnie na tyle zainteresować, aby chciało mi się do niego
gębę otworzyć. Szkoda czasu. Mam tylko jedno życie i nie zamierzam go marnować
na pogawędki z jakimś wchłaniaczem ciuchów z wyprzedaży, yotubowym melomanem
czy ach!,och!- owcem kocim czy nie daj Boże bejbikowym. Ludzie różne bziki
miewają, a ja kolekcjonuję pasjonatów. Do nich na pewno można zaliczyć Roberta
Tirczakowskiego. Człowieka z wielkimi problemami zdrowotnymi, któremu jednak
większość z nas powinna zazdrościć pozytywnych wibracji. Prowadzi „Skansen
Fortyfikacji Pancernej Twierdzy Toruń" i buduje czołgi. Innym supergościem
jest bez wątpienia Dariusz Subocz z „Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa” w
Grębocinie i Piotr Olecki z „Muzeum Historyczno – Wojskowego”. Ci wszyscy trzej
panowie działają w muzealnictwie z pasją. Robią rzeczy takie, które gdyby
Państwo lub Samorząd miały je zrobić, to trwałoby to latami. Najpierw byłyby
godziny, tygodnie, miesiące gabinetowych pogawędek. Kupa kasy i obowiązkowy
przerost personelu. Minister Zdrojewski uznał niedawno za swoją największą
porażkę marazm, jaki panuje w polskim muzealnictwie. Chociaż on to zrozumiał. I
może, mając taką władzę, powstawia tych zmurszałych instytucjonalnych
dyrektorków do gablot w ich przykurzonych salach wystawienniczych. Czas to w
końcu zrobić, zanim nadejdzie czas, aby powstało muzeum Gładycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz