Żył sobie Toruń kilka miesięcy
dyskusją o sali koncertowej na Jordankach. Najpierw spór był o jej wielkość, potem
przydatność, teraz o finanse. A przed nami jeszcze kłótnie o kolor wykładziny, kształt
klamek oraz stołki. Chociaż te są już zapewne obsadzone i wybrańcy mają teraz
czas, aby się doszkolić w sprawach muzycznych. Z myślą o nich nawet planuje się
otworzyć drugą szkołę muzyczną z kursami wieczorowymi. Przyszłych menadżerów
kultury par excellence wysokiej, szkolić będą już wtedy emerytowani pracownicy
Urzędu Miasta. Ulubieniec Toruńskich Artystów da wykłady z reżyserii operowej,
kierownik z Podmurnej pouczy savoir vivre /rękę Carrerasowi przecież uścisnął, to
zna się chłop na konwenansach. A jak nie, to w bibliotekach są książki –
Protokół Dyplomatyczny -Pietkiewicza, Orłowskiego/. Sam Wódz będzie wykładał o
socjotechnice w show businessie. Jak na przykład wcisnąć ludowi, że chwała się
jemu należy, a za długi to radni odpowiadają. O cholera, przeszły mnie ciarki,
bo pomyślałem, że Benedykt to on jednak nie jest. A jak nie pójdzie na
emeryturę? Jak jest wieczny?! A kysz – myśli ponure. Pół życia z Gierkiem a
drugie z ……
Jakkolwiek by było, decyzja zapadła. Sala będzie. I to
będzie wszystko, co Toruń w dziedzinie kultury może. Trzeba iść kupić wazelinę
i zapisać się do tej szkoły, bo tylko artyści umuzykalnieni będą mieli rajskie
życie. Ja się zapiszę do triangli z grupy idiofonów/to specjalna klasa dla
idiotów/, czyli gdzieś w tyle orkiestry w trójkącik będę napieprzał. I jeszcze
zamelduję się gdzieś w Barcelonie lub Paryżu. Takim artystom się przecież nie
odmawia.
Gdyby środki poszły na finansowanie Pańskich działań to rozumiem, że wszystko by było w porządku? O wielkości człowieka stanowi brak jego małości. Proszę robić swoje i nie liczyć na wieczne laury - to zdrowsze dla psychiki. Frustracja nie jest dobrym suflerem.
OdpowiedzUsuńTe triangle to chyba dobry pomysł, skoro myśli Pan wyłącznie kategoriami zapewnienia sobie "rajskiego życia". Za tę szczerość - dziękuję. Bez urazy.
Filmów nie tworzy jedna osoba. To zespół utalentowanych pasjonatów.Artystyczna konsiliencja talentów.Finansowania kinematografii nie można pojmować w kategoriach jednostki.Reżyser jest akurat najmniej istotną osobą ale taką która występuje w imieniu innych.Proszę poczytać napisy końcowe filmów, chwila refleksji i zrozumienie przyjdzie.
OdpowiedzUsuńTrudno się nie zgodzić, że większość filmów powstaje w wyniku połączenia sił i talentów wielu osób. Aby to stwierdzić, nie jest potrzebna lektura końcowych napisów. Wystarczy szczątkowa wręcz dawka inteligencji. Jednak słów i myśli autorem tu prezentowanych jest Pan - nie wspomniany zespół. Jako, że występuje Pan "w imieniu innych", to odpowiedzialność za wypowiedzi rośnie. Umniejszając znaczeniu i wartości innego środowiska nie pomaga Pan swojemu - wręcz przeciwnie. Pomijam jałowość dyskusji na poziomie wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Szanuję Pana dokonania i osób współpracujących, ale drwiący ton wobec muzyków uważam za zupełnie zbędny i nie na poziomie, o który Pana posądzam. Krytykować łatwo. Najtrudniej jednak być prorokiem we własnym kraju.
OdpowiedzUsuń