czwartek, 21 lutego 2013

Przyszłość z trójkątem





Żył sobie Toruń kilka miesięcy dyskusją o sali koncertowej na Jordankach. Najpierw spór był o jej wielkość, potem przydatność, teraz o finanse. A przed nami jeszcze kłótnie o kolor wykładziny, kształt klamek oraz stołki. Chociaż te są już zapewne obsadzone i wybrańcy mają teraz czas, aby się doszkolić w sprawach muzycznych. Z myślą o nich nawet planuje się otworzyć drugą szkołę muzyczną z kursami wieczorowymi. Przyszłych menadżerów kultury par excellence wysokiej, szkolić będą już wtedy emerytowani pracownicy Urzędu Miasta. Ulubieniec Toruńskich Artystów da wykłady z reżyserii operowej, kierownik z Podmurnej pouczy savoir vivre /rękę Carrerasowi przecież uścisnął, to zna się chłop na konwenansach. A jak nie, to w bibliotekach są książki – Protokół Dyplomatyczny -Pietkiewicza, Orłowskiego/. Sam Wódz będzie wykładał o socjotechnice w show businessie. Jak na przykład wcisnąć ludowi, że chwała się jemu należy, a za długi to radni odpowiadają. O cholera, przeszły mnie ciarki, bo pomyślałem, że Benedykt to on jednak nie jest. A jak nie pójdzie na emeryturę? Jak jest wieczny?! A kysz – myśli ponure. Pół życia z Gierkiem a drugie z ……
Jakkolwiek by było, decyzja zapadła. Sala będzie. I to będzie wszystko, co Toruń w dziedzinie kultury może. Trzeba iść kupić wazelinę i zapisać się do tej szkoły, bo tylko artyści umuzykalnieni będą mieli rajskie życie. Ja się zapiszę do triangli z grupy idiofonów/to specjalna klasa dla idiotów/, czyli gdzieś w tyle orkiestry w trójkącik będę napieprzał. I jeszcze zamelduję się gdzieś w Barcelonie lub Paryżu. Takim artystom się przecież nie odmawia.

3 komentarze:

  1. Gdyby środki poszły na finansowanie Pańskich działań to rozumiem, że wszystko by było w porządku? O wielkości człowieka stanowi brak jego małości. Proszę robić swoje i nie liczyć na wieczne laury - to zdrowsze dla psychiki. Frustracja nie jest dobrym suflerem.

    Te triangle to chyba dobry pomysł, skoro myśli Pan wyłącznie kategoriami zapewnienia sobie "rajskiego życia". Za tę szczerość - dziękuję. Bez urazy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Filmów nie tworzy jedna osoba. To zespół utalentowanych pasjonatów.Artystyczna konsiliencja talentów.Finansowania kinematografii nie można pojmować w kategoriach jednostki.Reżyser jest akurat najmniej istotną osobą ale taką która występuje w imieniu innych.Proszę poczytać napisy końcowe filmów, chwila refleksji i zrozumienie przyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno się nie zgodzić, że większość filmów powstaje w wyniku połączenia sił i talentów wielu osób. Aby to stwierdzić, nie jest potrzebna lektura końcowych napisów. Wystarczy szczątkowa wręcz dawka inteligencji. Jednak słów i myśli autorem tu prezentowanych jest Pan - nie wspomniany zespół. Jako, że występuje Pan "w imieniu innych", to odpowiedzialność za wypowiedzi rośnie. Umniejszając znaczeniu i wartości innego środowiska nie pomaga Pan swojemu - wręcz przeciwnie. Pomijam jałowość dyskusji na poziomie wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Szanuję Pana dokonania i osób współpracujących, ale drwiący ton wobec muzyków uważam za zupełnie zbędny i nie na poziomie, o który Pana posądzam. Krytykować łatwo. Najtrudniej jednak być prorokiem we własnym kraju.

    OdpowiedzUsuń