Blogowa pisanina jest po stokroć
bardziej zajedwabista od dziennikarskiej roboty. Takiego dziennikarza to
obowiązują jakieś zasady poprawnej polszczyzny, kodeks etyczny i redaktor
naczelny patrzy mu na klawiaturę. Mnie to nie dotyczy. Ignoruję porady prof. Miodka,
ortografię sprawdza mi Word, a zasad moralnych już dawno się wyzbyłem. Mogę
sobie napisać np. „kurwa mać” i to tyle razy ile mi się tylko zachce. Nie muszę
też jak dziennikarze sprawdzać informacji w co najmniej dwóch niezależnych
źródłach. Ja mogę sobie pisać ploty i na nich oprzeć całą pisaninę. Tak też
uczynię.
Idę do magla, czy też raczej na
zieloną trawkę, bo tam podczas tegorocznego „Śniadania na trawie” usłyszałem
ich najwięcej. To nic, że wszystkie były na ten sam temat, absurdalnie monstrualne
i nie do uwierzenia. Bo jak człowiek akceptujący swoje IQ mógłby dać wiarę
pogłoskom, że Nasz Pan Na Ratuszu zawziął się na organizatorów „Śniadania na
trawie” i życie im stara się uprzykrzyć na wszelkie sposoby. Czyż nie jest
ohydną plotką gadanie, że chciał pozostawić na Nowym Rynku piasek rozsypany na mecze,
jakie rozgrywali tam kilka dni wcześniej siatkarze plażowi tylko po to, aby
trawy nie można było rozłożyć? Albo, że zabronił MPO obsługi imprezy, a Panią
Dyrektor przedszkola, które miało po imprezie zabrać trawę, zmusił do
rezygnacji z tego pomysłu. I ja mam w to uwierzyć? Czy Prezydent 200 tysięcznego
miasta, zarządzający setkami milionów złotych odpowiedzialny za wielkie
inwestycje i miejskie spółki zajmowałby się takimi pierdołami?! Jak ktoś, kto
uzyskał przed laty certyfikat moralności od komunistów, a który później nostryfikował
sam Ojciec Dyrektor mógłby zniżać się do takich szatańskich metod? To niemożliwe!!!
I niby po co?! Aby zacharapcić imprezę? Aby dokopać małym żuczkom z
Pozarządówek? Przecież On, któremu demokracja wybaczyła błędy z czasów PRL-u i
wyniosła na sam szczyt społeczeństwa stał się następcą Klejstenesa i doskonale rozumie,
czym jest praca dla dobra ludu.
Nie pozostaje mi nic innego jak oficjalnie zaprotestować
przeciwko szerzeniu wstrętnych plotek, przeciwko defetyzmowi zawistnych ludzi, przeciwko
oskarżaniu władzy o wszystko co złe nawet o to, że sika do mleka. A przecież
powszechnie wiadomo, że to sprawka krasnoludków. I przepraszam, że ja, jako
człowiek pozbawiony zasad moralnych i śmierdzący karierowicz, jako jedyny muszę
bronić Pana Na Ratuszu, ale tak się składa, że innego takiego frajera nie ma.
I tu się z Panem zgadzam. Niektórzy puszczają bąki, dla samego smrodu.
OdpowiedzUsuń