plakat co się podoba autorstwa Moniki Bojarskiej
Po okresie pytań: „I jak film?, „Skąd ten pomysł?”, nadszedł
czas orzeczeń typu: „czytałem”, „widziałem” i „słyszałem”. Takie teraz słowa
słyszę na powitanie. To wynik medialnego szumu, jaki powstał wokół filmu.
Medialna bańka urosła do niebotycznych wymiarów. Trochę to pokręcone, bo gadać
o filmie to powinienem po, a nie przed jego skończeniem i emisją. Jest jednak
inaczej. Gadam i gadam. Czasami powiem coś mądrego, czasami palnę głupotę jak w
Ikarze o Poli Negri. A i tak w narodzie niedoinformowanie powstaje. To wyjaśniam,
co następuje.
Fiesta z Panoptikonem rozpoczyna się 11 listopada w dniu
moich imienin od Festiwalu Jednego Gościa. Tam mamy zebrać do filmu od
filmowców 20 sekundowe ujęcia o współczesnej inwigilacji. To się jednak raczej
nie uda, bo zainteresowania żadnego nie ma. I zapewne nagroda „Supergościa”
pozostanie na moim biurku. Na dodatek mój genialny montażysta zgrał mi za mało
scen i przez to będzie trochę nudno. Plakat źle przycięty. Jednym słowem jest
to najgorzej przygotowany festiwal na świecie, ale piwo jest i palić można.
Dwa dni później w Spaghetterii na Rynku Staromiejskim 10 odbędzie się
pierwsza wystawa fotosów z filmu autorstwa
Anny Wojciulewicz. Druga będzie w dniu premiery w CSW na pół godziny
przed projekcją filmu.
W środę 14.00 pijarowiec robi nam konferencję prasową.
20 listopada – kolaudacja na dużym ekranie połączona z wkurzaniem
Gładycha różnymi uwagami na temat filmu.
A sama premiera 23.11.2012 w kilku miejscach jednocześnie: w
kinie Centrum, w Klubokawiarni Kawalerka/Rynek Staromiejski 1/ gdzie pośpiewa
też Russkaja Dusza, a gospodarzem będzie Krystian Wieczyński. W „Dwóch Światach”
na św. Ducha. Tam zagra Gribojedow. Gości będzie podejmował Radosław Garncarek.
Poza tym w „Bababum”, gdzie z kolei zagra Cher Charles, a rolę gospodarza
przyjął Radosław Smużny. Bilety są do kupienia za trzema barami. A osoby, które
zagrały mają oczywiście wstęp wolny i mogą sobie chodzić z miejsca na miejsce
do woli.
Film będzie pokazywany w sobotę i niedzielę
24.11.
g. 18.00
g. 19.15
25.11
g. 18.00
g. 19.15
g. 18.00
g. 19.15
25.11
g. 18.00
g. 19.15
Z tego wynika, że muszę zrobić film 60 minutowy. Trzeba
będzie jeszcze pociąć parę scen. A tymczasem całe dnie siedzi sobie człowiek
zwany reżyserem na twardym krzesełku z Ikei obok montażysty i nic nie robi.
Pierdzi w szwedzki plastikowy stołek, co niewiadomo dlaczego trzeszczy jakby
był z drewna. Wślepia się w ekran o azjatyckim pochodzeniu, żłopie litrami kawę
z Biedronki a sztuka powstaje. Gdzieś w betonowym blokowisku na Rubinkowie,
które myślałem że służy tylko do spania. W powietrzu fruwają pomysły, ostre
słowa i para wodna z elektronicznego papierosa. Zero magii. Gdzie się podziało to
wywoływanie taśmy, zakładanie szpul na stół montażowy, aceton i nożyczki?
Plakat jest wstrząsający! Piękny i poruszający wyobraźnię - zostawia ślad. A co najważniejsze: zaprasza do obejrzenia filmu. Jeżeli tenże będzie tak dobry jak plakat to... koniecznie trzeba go obejrzeć!
OdpowiedzUsuńSukcesów w Nowym Roku życząc
uprzejmie pozdrawiam
Obserwator Toruński
www.obserwatortorunski.pl