poniedziałek, 25 marca 2013

Hi hi hi….,ha ha ha….ho ho ho




fot.R.Smużny

Hi hi hi….,ha ha ha….ho ho ho – jak łatwo napisać takie wyrazy onomatopeiczne, ale jakże trudno wkleić je w smutny polski pysk. Czasy Dudka, Dobrowolskiego i Waligórskiego przeminęły już dawno, pozostali już tylko dowcipnisie udający kretynów, szastający maglowym dowcipem. Teraz guru scenicznego dowcipu to jakiś Abelard Giza, który zasłynął dowcipem o bąkach papieża. Afera z tego zrobiła się wielka. Kpi sobie gostek z watykańskich gazów publicznie i na dodatek tłumaczy się w mediach ze swoich intencji wciągając w to i Mahometa i wszystkich proroków z Wojewódzkim włącznie. Po sądach będą go teraz obrażeni Wielcy Polacy ciągać i tu dopiero zacznie się kabaret. A przecież to był żart. Wprawdzie domyśliłem się tego tylko dlatego, że był wypowiedziany w kabarecie, bo gdyby to samo zdanie wypowiedział gastroenterolog to uznałbym to jako nowinkę naukową. A tak wyszło, że to jest dowcip. Jakże jednak ciężko wychichrać się słysząc taki tekst. Jakże w ogóle ciężko chichrać się ostatnio. A chichrać się trzeba, bo to nadrzędne prawo człowieka styranego. Puścić przeponę w ruch, uronić parę łez ze śmiechu. I chichrać się, brechtać, wyśmiechtać się. Jak to jednak zrobić jak kabareciarze traktują człowieka jak idiotę a gilganie stóp już niewiele daje? No nie jest tak źle, ostatnio udało mi się zwiększyć dawkę endrofiny w sobie. A to za sprawką celulozowego Teatru  Pawła Jaworskiego. Od lat powtarzam, że jego dowcipu nie lubię, ale co z tego jak mnie rozbawił pysznie. Albo kłamałem, albo Jaworski wskoczył w moje tryby. Wolę to drugie. Niech będzie, że ten wyssany z cyca poważnej matki satyryk dojrzał do absurdu absurdalnego. Wyluzował z dowcipem i podniósł swoje IQ. Ubrał to wszystko w nietypową formę teatralną, bardzo łatwopalną, bo z papieru. Co już jest czymś nowym, świeżym w naszej rzeczywistości. Zastąpił pacynki rysowanymi postaciami „Rysynkami”, skrzyknął kilku fajnych dowcipasów jak Czyżniewski, Wożniak, Smużny, Droszcz i bawi społeczeństwo. Podobno to pierwszy w Polsce taki teatr. Nie wiem. Może i tak jest, jak też jest pierwszym w pełni ekologicznym teatrem, teatrem z recyklingu i niestety także kolejnym teatrem, który wyniesie się z Torunia. Szkoda, bo pięknie się zapowiadało. Dwa spektakle już widziałem, czy też raczej słyszałem, bo  za każdym razem stał przede mną słup, to pomimo mojej ograniczonej percepcji czekam na trzeci. Do Warszawy pojadę, a co. Żeby się pośmiać - warto.
Dzisiaj chyba ostatnia okazja, aby wydać rozsądnie, dla zdrowia 5 złotych i pośmiać się do woli w Klubokawiarni „2 światy” na Ducha w Toruniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz