Myli mnie strasznie krajobraz za oknem. Zima w pełnej
okazałości. Śnieg pada, mróz chwyta, paznokcie pękają a jednak wiosna przyszła.
Roślinki jeszcze śpią a bociany z Afryki nie doleciały. Podobno zatrzymały się
na odpoczynek na Cyprze i czekają aż w bankomatach pojawi się kasa. Bez forsy
nie mogą przylecieć gdyż muszą mieć na becikowe. I to znowu wina Ruskich. Co
roku przysyłają nam zimne masy powietrza a chwilę po tym podnoszą cenę gazu, to
w tym roku, aby nas jeszcze bardziej pognębić zamrozili aktywa na trasie
naszych boćków. W Cypryjskich bankach. My się jednak nie damy. Ja w każdym bądź
razie swoją osobistą Primaverę już mam. I to żadna flora czy fauna mi tego nie
zwiastuje a zwykły dzwonek. Telefoniczny. Budzą się ze snu zimowego abonenci
komórkowi. Nawet miałem telefon, którego spodziewałem się mniej więcej dwa lata
temu, ale milczał i dopiero teraz się odezwał. Ciepełko też poczuli Internetowi
wysyłacze poczty i maile zaczęli słać obficie. Cały ten telekomunikacyjny zgiełk
przypomniał mi, kim jestem. Pozwolił mi odbudować swoją tożsamość. Wychodzi na
to, że robiłem jakieś filmy i jeszcze mam ich robić więcej. Coś fotografować i
dużo, dużo pisać. Organizować, hodować pomidorki, pokazywać się i oczywiście
mącić. Wszystko po staremu tylko jedna nowość. Przyjdzie mi w tym roku otworzyć
osobiste biuro podróży. Już mi spuchł kalendarz od zaplanowanych terminów.
Pozwiedzam sobie trochę Polskę jak za dawnych czasów, tylko teraz, jako swoista
instrukcja obsługi filmów, jako tak zwany „ciekawy człowiek”. Już nie będę
wprawdzie odpowiadał na pytanie –„skąd ten pomysł?” ale jakieś inne się znajdą,
chociażby -”Co Pan miał na myśli?”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz