Pięknego zdania użyję: Festiwal Jednego Gościa wpisał się na
stałe w kalendarz toruńskich wydarzeń. W tym roku będzie to trzecia edycja. A rozpocząłem
w Teatrze Wiczy, potem był w Cafeterii „Struna światła”, a teraz w
Kontrapunkcie. Za każdym razem zmieniam miejsce, zmieniam też formułę
festiwalu, co nie wynika z jakiejś przemyślanej strategii, ani z zewnętrznych
uwarunkowań. To jest po prostu najgorzej organizowany festiwal świata. A w
zasadzie to on w ogóle nie jest organizowany. Dzieje się sam, bo przecież nie
można nazwać organizacją wykonanie 9-ciu telefonów przez jednego gościa czyli
mnie. Festiwal powstał przed laty tylko po to, abym mógł sobie przyznać
nagrodę. Nikt mi nie chce ich dawać, to takie znalazłem rozwiązanie. Nikt też
mnie nie zaprasza na festiwale, a jak już, to do Włoch czy Rumunii albo do USA.
I co jechać taki kawał, żeby po czerwonym dywanie pochodzić i nudne filmy
oglądać? Bez sensu. Najlepiej samemu sobie. Kapituła (czyli ja) przyznała na
mój wniosek (czyli dyrektora festiwalu) mi nagrodę „Supergościa”. Pierwszą
statuetkę wykonał Dominik Smużny, potem ją sobie zabrał i tyle ją widziałem.
Drugą wykonał także Dominik, ale Kapituła została w ubiegłym roku przekupiona
przeze mnie i nagroda powędrowała do Joasi Scheuring - Wielgus. Leży pewnie
gdzieś w szopie.
A w tym roku jak to będzie? No cóż, tym razem także zrezygnowano
z wręczenia mi nagrody, (co mnie zaczyna wkurzać) i przyznano ją komuś innemu.
A komu? Tego nawet ja nie wiem, wyniki głosowania zna tylko Kapituła „Supergościa”,
są tajne. Ja tym razem mam tylko wykonać statuetkę. To i ją robię. Może mi się
uda, chociaż nie musi, bo to przecież jest najgorzej zorganizowany festiwal na
świecie. I jeszcze z jednego powodu jest to wyjątkowe wydarzenie: jest to
jedyny festiwal filmowy na całej Ziemi gdzie można pić i palić.
;) bedziem z rodzinom
OdpowiedzUsuń