poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Króciutkie sprawozdanie z Das Geburtstagsfoto III.


Kilkoro z fotografów na kanapce. / fot. J. Chmielewski


Gwałtowne załamanie pogody wielu wystraszyło, jeszcze więcej w domu zatrzymał posobotni kac i ciekawy program TV. W każdym bądź razie szału nie było, ale i tak akcja się udała. Zjawiło się ponad 100 osób. Fotografowie podkradali sobie modeli, a mnie udało się w końcu nic nie robić. Nawet aparatu nie wyciągnąłem z torby. Raz wprawdzie miałem taki zamiar, ale refleks staruszka bywa zawodny i Balcerzak gwizdnął mi sprzed nosa ciekawą gębę. To musiałem zrezygnować i próby takiej mając samą młodzież wkoło już nie podjąłem. Nie robiłem nic. I co ciekawe, to nieróbstwo zmęczyło mnie okrutnie. Wyczerpało mnie jak matkę trojaczków przy porodzie. Kilka razy byłem też modelem, normalnie jak prowincjonalny celebryta, bożyszcze ludu pracującego. Poczułem się jak strona wyrwana z „Życia na gorąco”. Efekty będą widoczne za tydzień.
Jedna rzecz wydarzyła się dziwna i spokoju mi nie daje. Pewna nobliwa Pani z dwójką wnucząt zrezygnowała ze zdjęć po przeczytaniu regulaminu. Czyżby ktoś traktował to poważnie?

2 komentarze: