czwartek, 15 września 2011

Gdańsk na kolanach




Dawno nie widziałem takiego zadowolenia na twarzach toruńskich artystów, jak po powrocie Instytutu B-61 z Gdańska. Przy okazji odbywającego się na końcu naszej Autostrady A1, 35 Zjazdu Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, pokazali tam swój superprojekt. Ten alternatywny projekt artystyczny z pogranicza wszystkiego, co w sztuce jest możliwe, już dawno zrobił na mnie wielkie wrażenie. Zagryzam go małymi kęsami, bo jakoś tak się dziwnie składa, że nigdy nie widziałem tego w całości. Za pierwszym razem Dominik – instalator posadził mnie na krześle za kupą piachu i kazał mi to wszystko przeliczyć. Byłem Liczypiachem. I tak zapamiętale liczyłem, że nie miałem czasu na poznawanie innych prac pozostałych instalatorów. Jedno, co mi utkwiło w pamięci, to wielokrotnie powtarzana piosenka w wykonaniu Mariusza Lubomskiego. Świetny utwór, ale przejadł mi się wtedy całkowicie i czkawki dostałem. Nie miałem też szczęścia do pozostałych odsłon Instytutu, gdyż jak chodziłem tam jako widz, to zawsze w ciemnościach się zgubiłem. Z tych wszystkich okruchów, jakie sobie poskładałem z różnych projektów wychodzi mi  jednak, że to super impreza. Używając słownictwa Prezesa mogę nawet użyć określenia – „Niebywale” super impreza. Wprawdzie pokazywana ciągle w Toruniu, jak takim projektom dość często się zdarza, zaczęła więdnąć, to ten wyjazd dodał Panom instalatorom naukowo-artystycznym nowej siły. Zaczerpnęli trochę kosmicznej energii przez swoje szyszynki i projekt odżył. Teraz to będzie nasz toruński produkt eksportowy. Berlin, Paryż i inne europejskie wioski  tkwią w nudzie i tylko czekają na przyjazd Instytutu B-61.
Na razie Gdańsk zdobyty. Też brałem udział w relaksowaniu astronomicznych umysłów. Na tym samym zjeździe naszych polskich uczonych za sprawą prof. J. Hanasza, pokazywałem „Hakerów Wolności”, ale dzień później, gdy już Gdańsk był na kolanach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz