Na zdj. Werner Henke
„Gdy dzwoneczek się rozlega ….” Jak co roku to magiczna data: 1 września. Pierwszy dzień w szkole i kolejna rocznica wybuchu II Wojny Światowej. Pan Prezydent albo Premier pojadą pod pomnik na Westerplatte. Dyrektorzy szkół będą dzieciom kolejny rok wciskać kit o rozpoczęciu działań wojennych i bohaterskiej obronie maleńkiego skrawka ziemi pod Gdańskiem. Mamy pogmatwaną historię i na dodatek sami ją sobie jeszcze komplikujemy. To już przestaje być historią, a staje się propagandą. Druga Wojna Światowa rozpoczęła się zbombardowaniem Wielunia, a nie jak notorycznie się powtarza strzałami z pancernika Schleswig-Holstein. Ale jak już przyjąć za symbol taką wersję, to mamy i toruński trop w początku wojny. Pierwsze strzały padły z tego pancernika o 4: 48 (znowu nieścisłość, gdyż oficjalnie podaje się 4:45). Jest bardzo prawdopodobne, że ta pierwsza salwa była odpalona przez naszego krajana. Urodzonego w Toruniu Niemca Wernera Henke. Obsługiwał na Schleswigu działo 88 milimetrów. A później stał się asem morskich głębin na U- botach. Inny celowniczy z Pancernika Martin Menzel, kilkadziesiąt lat później (1993) w pobliskim Ciechocinku spotkał się z obrońcą Westerplatte Stanisławem Trelą. Podczas mszy ci dawni śmiertelni wrogowie uściskali się i doszło do symbolicznego pojednania. A media okrzyknęły to wydarzenie wielkim symbolicznym zakończeniem wojny. Co jak to najczęściej bywa z symbolami, nijak się ma do prawdy historycznej, gdyż de facto wojna do dzisiaj nie została zakończona. Formalnie Rosja i Japonia są nadal w stanie wojny. Konflikt nie został zakończony z powodu sporu o wyspy Kurylskie. I wychodzi na to, że to najdłuższa wojna w dziejach ludzkości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz