poniedziałek, 12 września 2011

Jesteśmy na wojnie


zdj.Anna Wojciulewicz


Kolejne sceny nakręcone. Pogoda na ten jeden dzień się poprawiła i było tak jak powinno. Tylko czynnik ludzki zawiódł. Jeden z aktorów dotarł z opóźnieniem, co spowodowało zmiany w scenariuszu. Mało istotne, ale jednak skomplikowało to pracę kilkunastu osób i woltę w narracji. Do tego jeszcze sam musiałem być w dwóch miejscach jednocześnie, c o bywa niemożliwe a jednak. Podczas mojej nieobecności w jednym miejscu Pan Operator zignorował zdanie ze scenariusza –„….,a żołnierze się głośno śmieją….” i poszedł w grozę wojny. To spowoduje kolejną zmianę w scenariuszu. Będę musiał zmienić inną scenę, aby zamierzony efekt dramaturgii osiągnąć. W tak krótkich fabułach każdy szczegół ma znaczenie. Z kolei nieobecność w drugim miejscu skutkowała samowolną zmianą czapki. Też istotnego elementu, ale tym razem aktor wyszedł przed szereg. Chciał być ładny, a nie przejmować się scenariuszem. To należy do reżysera. I słusznie. Zabrakło kierownika produkcji, który po złamaniu ręki stał się bezużyteczny.
Film idzie jednak do przodu. Drobne problemy tej machiny nie powstrzymają. A podsumowując kolejny dzień filmowy mogę powiedzieć, że mamy ekipę fantastyczną. I teraz będę rozdawał ordery.
Największe komplementy należą się nieobecnym chwilowo na planie Dominikowi S i Joannie S. Zajmują się scenografią i kostiumami. Ostatnio dołączyła do nich Majka Kaczmarek. Bardzo wartościowy nabytek. Przewspaniałe są chłopaki z Grupy Rekonstrukcji Historycznej. Takiego zaangażowania nie spotyka się na co dzień. Widać, że kochają to, co robią. Daga Ochendowska i Łukasz Ignasiński zagrali zmysłowo, dziko i to będzie piękne na ekranie. Mile zaskoczyli mnie Jacek i Nachu, którzy nie są zawodowymi aktorami, a jednak zagrali doskonale.
O operatorach jeszcze nie mogę nic powiedzieć, bo nie obejrzałem całego materiału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz