poniedziałek, 30 maja 2011



Mój romans z Kontrapunktem trwa. Namówili mnie teraz na PRZEGLĄD KINA AUTORSKIEGO. Będą mnie przeglądać. Sprawdzą mi zapłon, zawieszenie i rurę wydechową albo wdechową. I jeszcze wlew paliwa. Na plakacie dodali mi ze 30 lat. Siwiutki już taki jestem, garbaty i smutny. A w sercu ciągle Maj. 

Ten przegląd odbędzie się 2 czerwca o 21.oo. To będzie „Prawie polityczny wieczór filmowy”. To jest oficjalna nazwa. A w programie -

 –„ Hakerzy Wolności” film dok. (Znowu, ale może ktoś nie widział).

  - „ Pocztówka dla Solidarności”
Sfilmowane wypowiedzi mieszkańców Torunia na temat fenomenu pierwszej „Solidarności”. Film był realizowany 30 maja 2010 r. w trzech miejscach w Toruniu. Spontaniczne i często emocjonalne wypowiedzi torunian ukazują duże zróżnicowanie ocen Polski na przełomie transformacji ustrojowej. Film w konwencji komiksu pozwala przefiltrować specyficzny klimat PRL młodemu pokoleniu i przemycić absurdy i zakłamanie tamtych czasów.

-  Reportaż  z sondy ulicznej przeprowadzony przez Fundację You Have It.
Film powstał na video-dziennikarskich warsztatach organizowanych w ramach Europejskiego Tygodnia Młodzieży 15 - 21.05.2011 w Toruniu. Pod okiem specjalistów z Fundacji YouHaveIt, młodzież przeprowadziła krótką sondę uliczną na temat - jak mieszkańcy miasta oceniają udział młodzieży w działalności politycznej i społecznej oraz jakie jest ich zdanie na ten temat. 

Po filmach spotkanie z prof. Janem Hanaszem – bohaterem filmu „Hakerzy Wolności”
I to jest najciekawsza część wieczoru.
Prof. Hanasz, pseudonim z lat działalności opozycyjnej: Namysłowski. Radioastronom, w latach 70 autor pierwszego polskiego eksperymentu kosmicznego na satelicie „Interkosmos - Kopernik 500’’. Niepodważalnie Jeden z czołowych przywódców podziemnej „Solidarności” w regionie toruńskim. W kwietniu 1982 podczas oficjalnego wręczenia dyplomu Polskiej Akademii Nauk i Akademii Nauk ZSRR za udział w programie Interkosmos. Hanasz w publicznym przemówieniu zaprotestował przeciwko bezprawiu stanu wojennego oraz uwiezieniu Antoniego Stawikowskiego i innych naukowców. Organizował podziemne radio i telewizję ‘’Solidarność’’ w Toruniu. W 2009 roku za wybitne osiągnięcia i zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu odrodzenia Polski.



Na zdj. Senator Jan Wyrowiński i Prof. Jan Hanasz

filmik z geburts......

Oto pyszny filmik z "Das Geburtstagsfoto 2"

sobota, 28 maja 2011

Żona Stinga

 
Żona Stinga niejaka Trudie Styler, zaprosiła Skolimowskiego,  Omara Sharifa i mnie na piękną wyspę Ischia w Zatoce Neaoplitańskiej. Ms. Styler jest dyrektorem festiwalu „Ischia Global Film & Music Fest”. Festiwal będzie w lipcu i pokażą tam „Hakerów Wolności”, ale ja, zarozumiały artysta, olewam sprawę. Jak Wałęsa ze spotkaniem z Obamą. Nie pasi mi ten termin. Będę w tym czasie zajadał hiszpańskie krewetki, a nie włoskie. I szkoda, bo mógłbym jeszcze w Modenie w tym samym czasie pochodzić po czerwonym dywanie przygotowanym dla filmowców. Tam też „Hakerzy…”będą prezentowani na festiwalu. I to takim z pięknym hasłem przewodnim –„Un film per la pace” Film dla pokoju.
Dziwnie się składa, ale Włochy są w ostatnich dniach dla mnie, no powiedzmy wszędobylskie. Te festiwale i moje poszukiwania tłumacza na język Seneki. Muszę „Hakerów…”  stranslejtować na włoski.
Jeszcze zacząłem pierwsze ujęcia do filmu edukacyjnego, właśnie o wyprawie do Italii.
Dzisiaj poszły pierwsze klapsy do serialu „Albin i Leon na Tropie”. Film o podróżach albo raczej o krajach, do których jeździmy. Robiony jednak w czasie przygotowań do tych wojaży. Piękna i uśmiechnięta ekipa biegała dzisiaj po Toruniu w poszukiwaniu ciekawych wypowiedzi ludzi o Włoszech. Były też zdjęcia u szewca. Takiej zabawy i śmiechu jeszcze nie miałem na planie. Nieustająca zabawa i radość.

Były też i wesołe dziejstwa poza filmem. „Śniadanie na trawie” – wspaniała impreza w samym środku miasta. Impreza, która rodziła się w ciężkich bólach, a dzisiaj po czterech latach, ma tak wielu ojców, że nawet Unia nie jest w stanie takiego związku zaakceptować. I chyba dlatego zjechało do Torunia nagle aż tylu działaczy PIS-u. Chcieli wyrazić swój sprzeciw przeciwko „wieloojcostwu” albo szukali miejsca pod pomnik śp. Pana Prezydenta. Poseł Suski to nawet osiołka próbował namówić, aby ten ustąpił miejsca nowemu pomnikowi.
 Uśmiechnięta ekipa -

Jeden z Ojców "Śniadania na trawie" Piotr Wielgus.


Poseł namawia osiołka.

poniedziałek, 23 maja 2011

Land Art w krzakach

W ramach Święta Bydgoskiego Przedmieścia chciałem zwołać kilku chłopaków ze swojej dzielni, z Jakubskiego i zrobić im zadymę. Niestety nie jestem do tego stopnia zintegrowany z sąsiadami, abym mógł podjąć taką inicjatywę obywatelską. Zebrać kilku kafarów i zrobić najazd na Bydgoskie. Osamotniony w swojej zazdrości musiałem się wybrać tam jednak w pojedynkę. Przez co też moje agresywne zamiary uległy wystudzeniu. Sam festyn będący de facto pospolitym ruszeniem mieszkańców jest ok. Jego forma mi nie za bardzo odpowiada, ale doceniam takie inicjatywy. To przecież ma być integracyjna zabawa i taka też jest.
Z bogatej oferty wybrałem sobie jeden punkt. Land Art  Festiwal. Artyści dla Ziemi. Ekologom już nie wystarcza ratowanie wielorybów i ptaków wędrownych. Teraz zabrali się za sztukę. Na plakatach reklamujących tę imprezę przeczytałem „Sztuka nieśmiało wychodzi z budynków galerii i muzeów na ulice.” Co oczywiście jest wierutną bzdurą. Sztuka zawsze wychodziła na ulice, a tym razem poszła nawet dalej, bo w parkowe krzaki. Słysząc hasła o dziełach tworzonych pod szyldem zielonych, przywykłem oczekiwać instalacji z pustych butelek plastikowych. To materiał ulubiony przez obrońców środowiska. Przerabiają je na tysiące sposobów.
Tym razem kryteria były inne. Bardziej ekologiczni ej już nie można było. Patyki, słoma, sznurki i kwiatki. Mocno ograniczające środki wyrazu, a idea wielka. Dodatkowo dostałem do ręki ulotkę wyjaśniającą zamierzenia poszczególnych artystów. Były też opisy przy każdej instalacji. Prawdopodobnie się spodziewali, że nikt ich nie skuma i postanowili temu zapobiec. No i fakt: jak przeczytałem to zrozumiałem. Że też Leonardo nie wpadł na to, aby taką notkę umieścić obok Mona Lizy, to przynajmniej bym wiedział, dlaczego to taki wybitny obraz i o co mu chodziło z tym uśmiechem.
Dobrze, że taki Land Art. Zawitał do Torunia. Na świecie jest to kierunek dość znaczący. Robiony przeważnie na większą skalę i z rozmachem.



U nas tak bardziej kameralnie, skrycie w cieniu drzew i skromnie. Ta ucieczka z galerii niektórym z tych instalacji wręcz zaszkodziła, powinny nieśmiało tam wrócić.
Dwie jednak wyróżnię. Jedna to „Shadow space” – pasy trawy ułożone w miejscach cieni drzew na chodniku. Ludzie autentycznie omijali te „cienie” nie chcąc ich nadepnąć. A przecież byli w parku gdzie wolno chodzić po trawie. A cień jest dowodem istnienia. Autorka – Monika Rak nawet bez tych nieszczęsnych notek wymuszała na ludziach reakcje. Reakcje, nie wiem czy refleksje. 
I drugi projekt. Marty Kołacz. To raczej dowcip, ale oryginalny. Znaki „drogowe”. Informacja o zawartości tlenu w parku nie pozwoliła mi sięgnąć po papierosy, a znak „zarośla” zwiększył gwałtownie ciśnienie w moim pęcherzu.
To całkowity przypadek, że obie Panie są z Torunia.



piątek, 20 maja 2011

Gdzie jest słoń?



Przetoczyła się przez toruńskie media wielka fala krytyki pomysłu postawienia pomnika
śp. Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przedtem była mniejsza fala na temat pomnika ks. Popiełuszki. Tak to już jest, że ciągle gadamy o pomnikach i nimi się głównie zajmujemy. Zamiast robić na drutach sweterki, pielęgnować działki lub czynić cuda debatujemy o monumentach. Dodatkowo media napędzają cała tę aferę, udając głos ludu. I taką bolszewicką demokrację mamy w Polsce. Liczy się tylko większość. A zawsze myślałem, że piękną cechą społeczeństwa demokratycznego jest poszanowanie mniejszości. Uczył mnie tego w dzieciństwie mój ojciec,
o zgrozo komunista. Jakie to by było piękne, gdyby ta większość uszanowała wolę mniejszości
i pozwoliła im postawić ten pomnik. Jak pozwala wybudować meczet muzułmanom, zbór ewangelikom i  motoarenę żużlowcom. To są mniejszości, które mogą liczyć na zrozumienie większości, ale z jakiegoś powodu zwolennicy śp. Pana Prezydenta nie odczuwają takiej przychylności. I oni to wiedzą. Dlatego chcieli przeprowadzić całą akcję w półmroku. Bo po co komu konsultacje społeczne. Ulubieniec toruńskich artystów, Pan Menadżer stawia pomniki w nocy i nikogo się nie pyta o zgodę. Tak się już rozkręcił w tym stawianiu, że zapomniał do ostatniego swojego wielkiego dzieła – wodotrysku podłączyć wodę. Takie małe przeoczenie. Prawdopodobnie zanadto uwierzył w swoje siły cudotwórcze i pomyślał, że źródełko samo wytryśnie. Na życzenie Pana Menadżera. Niestety natura go nie wysłuchała i teraz trzeba jakieś rury podłączać. A już sobie zdjęcie zrobił, pobrylował w mediach i zaplanował uroczyste otwarcie.
A swoją drogą trzeba by już pomyśleć o pomniku Pana Ulubieńca. Nikt nie nastawiał tyle gadżetów w Toruniu, co on. To i swój pomnik powinien mieć. Nazwiemy go „Andrzejowi Stawiaczowi Naród”. To będzie możliwe jednak dopiero jak odda słonia. Mieszkańcy Torunia dostali prezent od firmy remontującej ul. Szeroką i on zniknął. Gdzie jest słoń?
Gdy już się uporamy z tymi pomnikami, to przyjdzie czas, gdy Radni zajmą się rzeczywistymi problemami miasta, Pan Menadżer zajmie się aktywizacją osób zagrożonych wykluczeniem ze swojej dzielnicy, może zorganizuje coś dla szwędających się bezmyślnie po starówce dzieciaków.
E, chyba zaczynam śnić.