środa, 11 maja 2011

Wydarzenia bydgoskie

Przed laty mianem  „wydarzenia bydgoskie” nazwano akcje spacyfikowania rolników z Solidarności przez milicję. Dzisiaj to określenie zostało przejęte przez prokuraturę i dotyczy ostatnich burd stadionowych w mieście nad Brdą. Ale co to za rozróba jak straty na stadionie „Zawiszy” wyniosły 40 tys.? Doszło jeszcze 150 koła na kamerę, co to się potłukła, bo jeden kibol zaatakował panią operatorkę. Przez 90 minut ludzie gapią się na 22 gości, co bezkarnie biegają sobie po murawie w słoneczku, to im pozazdrościli. Też chcieli sobie pobiegać. Niestety deptanie zielonej trawy boiska bez odpowiedniego stroju jest w Polsce traktowane jak przestępstwo. I to tak ciężkie, że aż Pan Premier się wkurzył. Przy okazji po raz pierwszy w naszej demokracji jednym głosem biadoli zarówno strona rządowa jak i opozycja.  Obrońcy zielonej trawki zespolili siły i maszyna urzędnicza ruszyła. Zaangażowali setki policjantów, prokuratorów. Pan Premier wzorem Putina wezwał do siebie na dywanik prezesów klubów piłkarskich i pokrzyczał na nich, walnął w stół i pogroził swoim premierowskim palcem. Gdyby to zrobił przed kamerami, to całkiem jak Putin, albo nawet  Łukaszenka. I o co cały ten hałas, o te 40 tys.? Raczej wątpię, bo policja na akcję wydała milion. Gdyby zostali w koszarach, to można by oddać klubowi te 40 tys. i zaoszczędziliby 960. To chyba jednak ta trawka jest taka bezcenna. Teraz kibol jak podepcze murawę, to zabuli kilka tysięcy i do końca życia nie będzie mógł już wejść na stadion. Zabronią nawet zasłanianie twarzy. Ten zakaz dotyczy tylko kibiców i muzułmanek, a policjantów już nie. Oni muszą nawet obowiązkowo zasłaniać swe pyszczki i jeszcze uczą ich tak śmiesznie zmieniać głos. Widziałem to wiele razy w TV. Niebawem mają też zabronić motocyklistom zasłaniania twarzy kaskami, bo nie można ich potem zidentyfikować  jak za bardzo docisną gazu na drodze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz