W Toruniu jednym z
najważniejszych wyznaczników sukcesu są niewątpliwie jęzory ludzi z branży. A
jako że w naszym mieście X muza bywa rzadko, to i obgadywanki bywają marnej
jakości i raczej sporadyczne. Zbyt małe środowisko filmowe nie pozwala
malkontentom rozwinąć skrzydeł. Tym bardziej cieszy mnie fakt, iż zostałem
przysłowiową „solą w oku” pewnego znanego miejscowego reżysera. Taka mała
wojenka może nas przenieść w futurystyczny, jak na razie dla nas świat wielkich
produkcji filmowych, czerwonych dywanów w stylu „Pudelka”. Obrabianie dupy konkurencji
jest najważniejszym obowiązkiem każdego człowieka z show biznesu. I cieszy mnie
bardzo, że mogę wyimaginowanej konkurencji służyć moją śliczną dupką. Ów Pan
często powtarza, że kino w Toruniu zaczęło się od niego. I ma rację, teraz
jeszcze na dodatek zainicjował tworzenie środowiska w iście hollywoodzkim stylu.
Przepis na to jest prosty. Należy w kontaktach typu tete-a tete prawić
komplementy i dłoń ściskać patrząc w oczy, po czym odwrócić się na pięcie i
jechać ile wlezie. Przydatne bywają wtedy pewne sprawdzone od pokoleń
uniwersalne informacje. Należy obrabianemu dodać kilku bękartów, finansowanie
ze źródeł mafijnym i najlepiej spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Oczywiście
po pijanemu. To są dobre sprawdzone sposoby, a nie takie tam niepoliczalne
braki warsztatowe, talenty i umiejętności.
Tak, że za sprawą owego Pana, nazwę go Pan Pudelek,
zainicjujemy w Toruniu powstanie prawdziwego środowiska filmowego. I jak tylko
ktoś coś spróbuje osiągnąć w Toruniu, od razu idę w miasto na obrabianko. Nie rozdziobią
nas kruki ni wrony……