czwartek, 22 marca 2012

Festiwal filmowo -fajkowo-piwny




Pięknego zdania użyję: Festiwal Jednego Gościa wpisał się na stałe w kalendarz toruńskich wydarzeń. W tym roku będzie to trzecia edycja. A rozpocząłem w Teatrze Wiczy, potem był w Cafeterii „Struna światła”, a teraz w Kontrapunkcie. Za każdym razem zmieniam miejsce, zmieniam też formułę festiwalu, co nie wynika z jakiejś przemyślanej strategii, ani z zewnętrznych uwarunkowań. To jest po prostu najgorzej organizowany festiwal świata. A w zasadzie to on w ogóle nie jest organizowany. Dzieje się sam, bo przecież nie można nazwać organizacją wykonanie 9-ciu telefonów przez jednego gościa czyli mnie. Festiwal powstał przed laty tylko po to, abym mógł sobie przyznać nagrodę. Nikt mi nie chce ich dawać, to takie znalazłem rozwiązanie. Nikt też mnie nie zaprasza na festiwale, a jak już, to do Włoch czy Rumunii albo do USA. I co jechać taki kawał, żeby po czerwonym dywanie pochodzić i nudne filmy oglądać? Bez sensu. Najlepiej samemu sobie. Kapituła (czyli ja) przyznała na mój wniosek (czyli dyrektora festiwalu) mi nagrodę „Supergościa”. Pierwszą statuetkę wykonał Dominik Smużny, potem ją sobie zabrał i tyle ją widziałem. Drugą wykonał także Dominik, ale Kapituła została w ubiegłym roku przekupiona przeze mnie i nagroda powędrowała do Joasi Scheuring - Wielgus. Leży pewnie gdzieś w szopie.
A w tym roku jak to będzie? No cóż, tym razem także zrezygnowano z wręczenia mi nagrody, (co mnie zaczyna wkurzać) i przyznano ją komuś innemu. A komu? Tego nawet ja nie wiem, wyniki głosowania zna tylko Kapituła „Supergościa”, są tajne. Ja tym razem mam tylko wykonać statuetkę. To i ją robię. Może mi się uda, chociaż nie musi, bo to przecież jest najgorzej zorganizowany festiwal na świecie. I jeszcze z jednego powodu jest to wyjątkowe wydarzenie: jest to jedyny festiwal filmowy na całej Ziemi gdzie można pić i palić.

1 komentarz: