środa, 7 marca 2012

Po nieprzespanej nocy





Po nieprzespanej nocy, jaką mi dawkują od czasu do czasu członkowie ekipy pracującej przy filmie, siadam do bloga i on mnie ratuje. Jest jak misjonarz na Haiti. Pomaga wrócić do kolorowych myśli. Wkoło same gruzy, bieda i anarchia, a blog mi podpowiada: „Zamień gościu smutki na literki, poukładaj w zdania i edytuj”. I jak sobie piszę, to czuję jak te wszystkie dyrdymały, których słucham na co dzień, spływają mi w okolice dupy. Taka zwykła fizjologiczna czynność, skądinąd naturalna. Bo jak tu nie mieć wydalniczego stosunku do tego, że X do Y-ka nie może się dodzwonić i do mnie o to ma pretensje, albo największy artysta na planie podburzany przez swoją nową ambitną narzeczoną urządza strajk i zdesperowany ucieka się do szantażu. Z kolei następna mega ambitna dziewczyna, co drugie zdanie mówi – „Tak nie może być”. Narzekają, biadolą i ciągle donoszą na innych. Czyż to wszystko nie jest takie gombrowiczowsko polskie? Takie mrożkowe? Ano jest, bo jakby nie było, robię film w małym prowincjonalnym miasteczku, gdzieś między wodą a lasem. Mieścinie o wybujałych ambicjach i narcystycznej miłości. Gdzieś, gdzie gombrowiczowskiego materiału jest pod dostatkiem. I idąc za przykładem mistrza, też te złe moce tkwiące wydalę na zewnątrz. Oczyszczę się z tego beznadziejstwa, bo ludzi nie zmienię, mogę co najwyżej ich wymienić na innych. A to takie proste.
Pozostanę  przy tych co nie robią ze wszystkiego problemu, a robią ze mną film. Na szczęście stanowią oni 80% składu osobowego naszej ekipy. Pozostałe 20 nie udało się zrewitalizować, a więc pozostaje sięgnąć po drastyczniejsze środki.
I tak oto blog mnie oczyścił. Czuję się wiosennie.  

2 komentarze:

  1. Marcin nie poddawaj sie :-) prowincjonalizm i regionalnosc projektu to raczej pozytywne strony. aby zagrac w wyzszej lidze trzeba duzo zaangazowania, odpornosci psychicznej i cierpliwosci. musisz zaistniec na planie jak diament, ktory ciezko oszlifowac za pomoca papieru sciernego, w postaci biedolacych aktorow lub innych wspolpracownikow. niestety, wiocha i prowincjonalizm istniejace w niektorych glowach sa nieszczesciem ludzkosci :-) i tego nie da sie naprawic. mialem te same problemy w monachium prowadzac teatr studencki i inne projekty. mozgowe pustynie istnieja wszedzie :-)
    tak. ja tez sie teraz poczulem wiosenniej. wysprzatalem kraine balkoni i mysle o filozoficznych drzewkach pomidorowych, ktore niedlugo zaszczyca potezne gliniane donice :-)
    mamy wspolne zainteresowania, nawet jesli chodzi o ogrodnictwo balkonowe :-))) pomidory balkonowe to gabrowicz :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. i tak wciaz masz 80% oddanych w ekipie...to mega ;) pamietaj!!!

    OdpowiedzUsuń