poniedziałek, 4 lipca 2011

Porwanie ks.J. Popiełuszki

Autentyczne zdjęcie, jakie posiadam -

Wakacyjny bezwład nas odrobinę ogarnia. Nastąpi teraz letnia przerwa w kręceniu, aż do sierpnia. Tylko w kręceniu, bo cała filmowa machina toczy się dalej. Poprawki scenariuszowe, poszukiwania plenerów, scenografii itd. Według planu następnymi zdjęciami mają być plenery związane z październikiem 1984 roku. Uprowadzenia pod Toruniem ks. Jerzego Popiełuszki i późniejszy teatralny proces jego zabójców w toruńskim sądzie. Jak sama historia porwania i zabójstwa z technicznego punktu widzenia nie nastarcza wielu problemów, to proces owszem. Był to tak wielki wyreżyserowany przez ówczesne władze spektakl, że trudno to dzisiaj odtworzyć. Pozamykane ulice, setki policjantów, helikoptery i manifestacje przed sądem. A ja nie jestem Jerzy Hofman, abym mógł taką scenę z wielkim rozmachem zrealizować. W dodatku nie ma jednoznacznej wersji kolejnych zdarzeń październikowych. Jest znana historia przedstawiona przez oskarżonych w trakcie procesu, ale też jest wiele wątpliwości z tym związanych. Chociażby postawa kierowcy W.Ch. i udział toruńskich struktur SB i milicji w całej tej historii. Dla filmowca to zawsze trudna sytuacja, gdyż nie jestem od tego, aby rozstrzygać o czyjejś winie. Tym bardziej, że ma to być film dokumentalny.
W historii Polski jest wiele takich nie do końca wyjaśnionych spraw. Zaginięcie gen W. Zagórskiego, katastrofa na Gibraltarze czy nawet ostatnie wydarzenia pod Smoleńskiem.  Wiele hipotez, wiele emocji i wzajemnych oskarżeń. Ot, nasz piękny kraj. Na szczęście jednak na etapie scenariusza wymyśliłem jak tę historię pokazać a to czy okaże się dyskusyjna, zobaczymy po premierze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz