czwartek, 6 grudnia 2012

Niby to nekrolog





Taki to sobie trochę smutny a trochę nie, prawie nekrolog. Smutny, bo człowiek odszedł, ale już mniej, bo miał 104 lata. Sławę, pieniądze i kobiety chyba też. Z jedną przeżył 76 lat, a gdy owdowiał, ożenił się po raz drugi w wieku 99 lat. Ciekawe życie miał ten Pan i osiągnął nieśmiertelność wchodząc na karty historii jako jeden z najwybitniejszych architektów świata. Oscar Nemeyer. Zaprojektował wiele znaczących budowli na całym niemalże świecie. I jako jeden z nielicznych w dziejach ludzkości miał wraz z Lucio Costą możliwość wybudowania stolicy państwa na klepisku, całe miasta od podstaw. Najbrzydszego miasta na świecie. Przedtem to tylko Speer z Hitlerem tego próbowali, ale im Armia Czerwona trochę bombek w plany trzepnęła i nic z tego nie wyszło. Nemeyerowi się udało, chociaż był komunistą, a oni raczej wolą burzyć niż budować. W 1960 r. nowa stolica Brazylii już stała. Absolwentom zreformowanych, wczesnokapitalistycznych uczelni polskich XXI wieku przypominam, że stolicą Brazylii nie jest Rio de Janeiro, lecz koszmarne bezduszne miasto Brasilia. Nie o nie jednak chodzi. Cały dzień zachodzę w głowę jak szanowny Pan Nieboszczyk mógł zaprojektować ponad 600 budowli. Faktem jest, że długo żył, z tego mógł być aktywny zawodowo jakieś 70. Co nam daje 25 500 dni. To jak sobie odejmę urlopy, święta, dni chorobowe, kataklizmy i deratyzacje, podzielę to przez ilość zrealizowanych projektów /były też takie, co pozostały na papierze/, wychodzi mi jeden na miesiąc. Ulubionym jego materiałem budowlanym był beton - to jak co miesiąc oddawali jedno gmaszysko, to przecież nie zdążył zastygnąć. No jakoś nie chce mi się wierzyć: przecież u nas most budują i budują, różne hale i sale latami stawiają, a w dalekiej Brazylii myk i co 30 dni setki tysięcy ton betonu przybiera realny kształt.
Panie Oskarze Nemeyer wielki szacun i odpocznij sobie teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz