niedziela, 9 czerwca 2013

Ploty na trawie




Blogowa pisanina jest po stokroć bardziej zajedwabista od dziennikarskiej roboty. Takiego dziennikarza to obowiązują jakieś zasady poprawnej polszczyzny, kodeks etyczny i redaktor naczelny patrzy mu na klawiaturę. Mnie to nie dotyczy. Ignoruję porady prof. Miodka, ortografię sprawdza mi Word, a zasad moralnych już dawno się wyzbyłem. Mogę sobie napisać np. „kurwa mać” i to tyle razy ile mi się tylko zachce. Nie muszę też jak dziennikarze sprawdzać informacji w co najmniej dwóch niezależnych źródłach. Ja mogę sobie pisać ploty i na nich oprzeć całą pisaninę. Tak też uczynię.
Idę do magla, czy też raczej na zieloną trawkę, bo tam podczas tegorocznego „Śniadania na trawie” usłyszałem ich najwięcej. To nic, że wszystkie były na ten sam temat, absurdalnie monstrualne i nie do uwierzenia. Bo jak człowiek akceptujący swoje IQ mógłby dać wiarę pogłoskom, że Nasz Pan Na Ratuszu zawziął się na organizatorów „Śniadania na trawie” i życie im stara się uprzykrzyć na wszelkie sposoby. Czyż nie jest ohydną plotką gadanie, że chciał pozostawić na Nowym Rynku piasek rozsypany na mecze, jakie rozgrywali tam kilka dni wcześniej siatkarze plażowi tylko po to, aby trawy nie można było rozłożyć? Albo, że zabronił MPO obsługi imprezy, a Panią Dyrektor przedszkola, które miało po imprezie zabrać trawę, zmusił do rezygnacji z tego pomysłu. I ja mam w to uwierzyć? Czy Prezydent 200 tysięcznego miasta, zarządzający setkami milionów złotych odpowiedzialny za wielkie inwestycje i miejskie spółki zajmowałby się takimi pierdołami?! Jak ktoś, kto uzyskał przed laty certyfikat moralności od komunistów, a który później nostryfikował sam Ojciec Dyrektor mógłby zniżać się do takich szatańskich metod? To niemożliwe!!! I niby po co?! Aby zacharapcić imprezę? Aby dokopać małym żuczkom z Pozarządówek? Przecież On, któremu demokracja wybaczyła błędy z czasów PRL-u i wyniosła na sam szczyt społeczeństwa stał się następcą Klejstenesa i doskonale rozumie, czym jest praca dla dobra ludu.  
Nie pozostaje mi nic innego jak oficjalnie zaprotestować przeciwko szerzeniu wstrętnych plotek, przeciwko defetyzmowi zawistnych ludzi, przeciwko oskarżaniu władzy o wszystko co złe nawet o to, że sika do mleka. A przecież powszechnie wiadomo, że to sprawka krasnoludków. I przepraszam, że ja, jako człowiek pozbawiony zasad moralnych i śmierdzący karierowicz, jako jedyny muszę bronić Pana Na Ratuszu, ale tak się składa, że innego takiego frajera nie ma.                 

1 komentarz:

  1. I tu się z Panem zgadzam. Niektórzy puszczają bąki, dla samego smrodu.

    OdpowiedzUsuń