Fot.Anna Wojciulewicz
Zaczęło się od zwykłego zakładu. Gadka szmatka, rąsia rąsia i
przecięte. 100 laików pod dowolnie wybranym przeze mnie zdjęciem a
zamieszczonym na facebooku. Po co? Nie wiem. Zakłady mają często to do siebie,
iż nie muszą być sensowne. Trzy dni i żadnych ogłoszeń, wydarzeń i budowania
piramidy. Tylko ręczna robota, pierwotne działania. 100 to jednak na mnie dużo.
Co innego, gdybym tak miał chociaż miseczkę nr.4, włos bujny po pas i rzęsy czterokrotnie
wydłużone. Ale nie mam, mam tylko gębę siekniętą upływem czasu, włos
sporadyczny i krótki a klatę płaską jak pas startowy na lotnisku w Modlinie. Czyli
odpada. Można by zaszokować, gołą dupę pokazać albo zdjęcie rentgenowskie
swoich płuc. Niestety, nie posiadam takich fotek. Zamieszczenie mojej podobizny
z napisem „Wyszedł z domu i nie wrócił. Ktokolwiek wie” nie wchodziło w rachubę,
bo to jednak ogłoszenie. W serialu żadnym nie występowałem, w kółko na motorku
nie jeżdżę, ani nawet nie gram chociażby na bębenku. Fanów nie mam, to co
zrobić? Przyszło mi osobiste prośby słać do każdego, kto tylko zieloną kropkę
zapali. I się udało.
Stówka była na dwa dni przed czasem. Zakład wygrany. A ile w tym czasie
ożywionych kontaktów, niespodziewanych rzeczy się wydarzyło. No prawie się wydarzyło.
Kilkoro współpracowników do kolejnych filmów się znalazło. Prawie, bo trzeba
się jeszcze bliżej poznać i myśl artystyczną wymienić. Sprzedałem kilkanaście
płyt z Panoptikonem. Prawie, bo filmu jeszcze nie ma na płycie. Ciekawą
projekcję, plenerową filmu, na rampie kolejowej uzgodniłem. Prawie, bo jeszcze trzeba
to zorganizować. Z największym toruńskim opozycjonistą założyłem komitet
wyborczy. Prawie, bo jeszcze nie za bardzo wiadomo jaki i o jakie wybory
chodzi. I wiele jeszcze różnych takich „prawie”. Największe jednak „PRAWIE” to
takie, że prawie artystą się stałem, prawie sztukę uprawiałem i performance
zrobiłem. Gdybym nie dla skrzynki piwa całą tę akcję rozbujał, ale jakąś ideę
delikatnie musnął i w realu na ulicy, między ludźmi w interakcję wszedł, to by było
coś. A tak, to tylko fejsowym performerem zostałem w społeczeństwie
zielonokropkowców.
A gdyby jednak miało chodzić o sztukę to dał bym to zdjęcie, które jest
doskonałe. Wspaniały, dynamiczny, żywy portret społeczny. Jeżeli zgadzacie się
ze mną to oczywiście lajkujcie.
zdjęcie fajne, ale tego z lewej to nie znam :D
OdpowiedzUsuń