To, że przegraliśmy w przedbiegach starań o miano Europejskiej Stolicy Kultury to nie tylko wina Biura i urzędników ale całego środowiska. O ile takowe istnieje, bo wydaje się niezbędne dla jego funkcjonowania wzajemna relacja, dialog i chęć kompromisu. A tego nigdy nie było w Toruniu.
Jarek Jaworski wystąpił niedawno na łamach GW z ciekawą inicjatywą Kongresu Kultury naszego regionu. Zapanowała ostatnio w Polsce moda na takie Kongresy. To o czymś świadczy. O tym, że w całym kraju budzi się duch środowiska. Nic o nas bez nas.
Jestem całym sercem za Jarkiem i jego inicjatywą chociaż nie należę do ludzi którzy w takich dyskusjach lubią brać udział. To jednak jest to jedyna droga aby coś zmienić. Jak już wysłuchamy prof. Chmielewskiego z jego wykładem pt.” Ja mam pomysł ale nikomu go nie zdradzę, gdyż istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że mi go ukradną” i jeszcze kilku innych speców od Bydgoskiego, rowerów i pruskich fortyfikacji to może zostaną poruszone mniej partykularne problemy.
Niestety jest to chyba tylko moje pobożne życzenie gdyż stan umysłu wielu mieszkańców Torunia i Bydgoszczy na to nie pozwoli.
Na razie apel Jaworskiego, wytrwałego wojownika o normalność toruńsko-bydgoską spotkał się z niewielkim acz przyjaznym odzewem. Zły moment. Nasza społeczność przeżywa aktualnie słowa„ szefa” Szmaka. Jego prywatna wojenka z Karczewskim pochłonęła całkowicie uwagę czytelników. Minie jeszcze wiele dni zanim uzgodnią o czym to „szef” napisał. Czy o gejach, czy o Biedronce a może o geju w przebraniu biedronki. Mamy przecież karnawał.
fot.Ernest Wińczyk (zdjęcie ukradłem z internetu, za co przepraszam a jako zadośćuczynienie stawiam piwo autorowi)
i cisza zapadła...
OdpowiedzUsuń