czwartek, 14 kwietnia 2011

Podróże kształcą.

Kolega Grzegorz, redaktor z GW wybrał się na kilka dni do Szwecji.  Natchnienie dziennikarski musiało go tam dorwać, bo po powrocie wysmażył kilka tekstów. We wszystkich porównuje nasz grajdołek do realiów skandynawskich. Używając, modnego wśród malkontentów zwrotu „ w tym kraju”, czyli w Polsce. Tak się złożyło, że ulubieniec toruńskich artystów- menadżer starówki dostarczył mu nowego tematu. Postawił na Rynku wodotrysk i dyskusja rozgorzała na nowo. Tylko, że to nic nie da. Wodotrysk jest z marmuru a menadżer ze spiżu i słowo takich twardych materiałów nie skruszą. Jedyne, co naszego ulubieńca mogłoby przekonać do zmiany stanowiska to, to, że wodę z tego źródełka będą pić menele, myć strzykawki i siedzieć w pobliżu.  Ławki już im zabrał to wodopój też może.
A kolega redaktor poza nagłym zainteresowaniem małą architekturą chciałby nam tu rewolucje waginalno-penisową zrobić. Nastawiać pełno fallusów i wagin. I to mi się podoba. Gdyby tak łuk cezara pomalować tak, aby wchodzący od strony starego miasta mieli wrażenie, wejścia w otchłań kobiecości a wychodziliby z drugiej strony, czyli od dupy strony. Promocja na cały świat gwarantowana..

Ja też robię sobie wszędzie zdjęcia przed krasnalami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz